Relacja - II Chełmski Półmaraton z Duchem Bieluchem - 31.05.2015
fot. Iwona Koziej |
Początkowo chciałem spróbować pobiec na czas około 1h 45min jednak trasa jak i pogoda bo było gorąco nie umożliwiły biegu na takie tempo.
Fot. Iwona Koziej |
Tempo spadło, tętno było za wysokie więc stwierdziłem, że odpuszczam i skupiam się na spokojnym biegu i doglądaniu tego co dzieję się w koło bo jako współorganizator czułem się odpowiedzialny czy na trasie wszystko przebiega tak jak powinno.
Dalej lecimy ul. Batorego i mamy kolejny mocny podbieg na ul. Kilińskiego chyba najdłuższy w całym biegu jednak tutaj łapie równy rytm i pokonuję go w tempie 5:26min/km. Jest 11 km i na trasie pojawia się drugi punkt odżywczy. O ile pierwszy na ul. Kolejowej poszedł sprawnie przynajmniej w tej grupie, w której ja biegłem to tutaj lanie wody z dystrybutora nie było zbyt dobry pomysłem. Na stołach wystawione były izotoniki, które nie każdy z biegaczy chciał brać tym bardziej, że dalej nie było wody którą można by było ten słodki izotonik popić. Na tym punkcie straciłem najwięcej czasu ale zatrzymałem się na chwilę aby dostać wodę i dać ją tez innym którzy biegli koło mnie.
Od 11km trasa była praktycznie w dół co podobało się innym biegaczom z którymi rozmawiałem później po biegu. Do 15km do zbiegu na ścieżkę rowerową trasa była lekko z górki więc tutaj zyskałem kilka sekund ale i ustabilizowałem tętno. Kolejny raz zatrzymałem się na chwilę przy kolejnym punkcie z wodą. Na ścieżce rowerowej, stał mój tato oraz wujek, zamieniłem z nimi kilka słów i lecę dalej.
Trasa dalej prowadziła ścieżką rowerową wzdłuż rzeki Uherka i tutaj zaczęła się lekka "patelnia". Było mi już mega gorąco oraz duszno i chociaż wiedziałem, że do mety już nie daleko to do końca będzie coraz ciężej bo zaczyna się robić z minuty na minute coraz bardziej gorąco. Ul. Metalowa i tutaj teren lekko pofałdowany i nawet niewielki podbieg, który normalnie byłby nie wyczuwalny okazał się ciężki. Mijam ostatni punkt z wodą czyli gdzieś 18,5km i wiem, że z tego miejsca do mety już tylko z góry i to dosłownie. Mimo gorąca i zmęczenia 20km pokonuję w tempie 4:46min/km więc jeszcze mam siły na dobry finisz. Wbiegamy na ścieżkę: tutaj od pól znowu duszno ale chcę być już jak najszybciej na mecie i wbiec do parku gdzie jest cień więc trzymam do końca dobre tempo. Mijam mostek gdzie słyszę i widzę strefę mety.
fot. Iwona Koziej |
Na ostatnich metrach towarzyszy mi doping mojej całej rodziny, byli wszyscy mama, tato, dziadek z babcią, ciocia, siostra cioteczna z malutką córka, wujek oraz kolejna siostra robiąca zdjęcia na mecie, której relacje można zobaczyć KLIK!!!. No i przede wszystkim na mecie czekała na mnie Agata która tego dnia wręczała medale uczestnikom. Jest pięknie! Finisz w takim towarzystwie to miłe uczucie oraz duma :). Dzięki wszystkim którzy tam wtedy byli.
Linię mety przekraczam z czasem 1h 55min 17sek. Do rekordu życiowego brakowało bardzo dużo ale to nie był bieg na rekord. Za ciepło oraz mimo wszystko za trudny profil trasy aby walczyć o życiówkę. To zostawię sobie na jesień.
Cała impreza bardzo udana i piszę to z punktu widzenia biegacza jak i organizatora. Oczywiście jest kilka rzeczy, które trzeba będzie poprawić za rok ale dzięki temu wiem, że za rok uda się zrobić jeszcze lepszą imprezę bo w Chełmie takich rzeczy potrzeba a i ludzie widać też tego chcą bo frekwencja była dużo lepsza niż rok temu nie tylko wśród uczestników ale również wśród kibiców.
Fot. Iwona Koziej |
Oczywiście muszę wspomnieć o medalu, który uważam, że jest chyba najoryginalniejszy ze wszystkich jakie mam i jest po prostu piękny.
Linki do fotorelacji.
fot. Agata Wojciechowska
Chełmski Serwis Fotograficzny
fot. Roman Dadas
fot. Iwona Koziej
Wiecej na www.chelmbiega.pl oraz na www.facebook.com/chelmbiegapl
Wielkie gratulacje !!! Ja osobiście nie lubię startować w upały - ale sezon ma to do siebie, że większość imprez biegowych może odbywać się w upały - cóż na aurę nie mamy wpływu :) Serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję :)
OdpowiedzUsuń